No więc jest książka w moim tłumaczeniu, wczoraj miała premierę. Samotność polarnika Davida Robertsa. Podrzucam tutaj, może ktoś chciałby komuś/sobie sprawić upominek na święta. Opowieść o Australazjatyckiej Ekspedycji Antarktycznej z 1911 r. W epoce, gdy survival nie był jeszcze sportem, a sposobem ratowania skóry w sytuacji, gdy los się na was uwziął. Z pozdrowieniami dla tych, którym się wydaje, że w survivalu chodzi przede wszystkim o drogi sprzęt i sprawną fotodokumentację 😉
Douglas Mawson, ojciec tamtej ekspedycji, na początku 1913 r., trzeciego roku wyprawy, po tym jak jego dwaj najbliżsi towarzysze padli, samotnie pokonał 160 kilometrów pieszo, ciągnąc o własnych siłach sanie, wędrując przez pola szczelin lodowcowych, wśród huraganowych wiatrów i burz śnieżnych, praktycznie bez żarcia, z płachtą namiotową, ale bez sensownych kijków, z odmrożeniami, które sprawiały, że razem ze skarpetami odłaziły mu podeszwy stóp (które potem sprytnie mocował do mięsa, żeby mieć na czym stąpać). A jak już dolazł, okazało się, że okręt, do którego tak gonił, odpłynął i teraz czeka chłopa zimowanie na Antarktydzie.
https://www.empik.com/alone-on-the-ice-tyt-oryg-roberts-david,p1280905180,ksiazka-p